Tuż przed rozpoczęciem astronomicznego lata Wiktoria i Weronika wraz z rodzinami wyruszyły w podróż swoich marzeń. Czekało na nie kilka dni wspaniałych, niezapomnianych rzymskich wakacji!
Pełnoletnia już Wiktoria pochodzi z Krotoszyna. Niedługo po urodzeniu zdiagnozowano u niej nieuleczalną chorobę, artrogrypozę. Poważne deformacje ciała uniemożliwiają prawidłową czynność stawów i mięśni, co w rezultacie nasila zniekształcenia ciała i zaburza wszystkie funkcje życiowe. Lekarze, zaraz po urodzeniu, powiedzieli, że Wiktoria do końca życia będzie roślinką. Dzięki determinacji rodziców, kolejnym operacjom i nieustannej intensywnej rehabilitacji, dziewczyna potrafi samodzielnie oddychać, siedzieć, jeść, mówić, śmiać się… Porusza się na wózku i ciągle wierzy, że osiągnie jeszcze więcej!
Nasza druga podopieczna, Weronika, ma 14 lat. Mieszka w Polekarcicach. Odkąd pamięta, porusza się na wózku inwalidzkim. Choruje na przepuklinę oponowo-rdzeniową, którą zdiagnozowano jeszcze w życiu płodowym. Ma niesprawne nogi, wodogłowie i wiele uciążliwych, bolesnych wad narządów wewnętrznych. W życiu wiele podróżowała… Niestety, tylko do szpitali na operacje. Miała ich w sumie kilkanaście! Mimo niepełnosprawności nauczyła się m.in. grać na gitarze i jeździć na nartach dla niepełnosprawnych.
Obie rodziny przyjechały do Warszawy na dzień przed wylotem – Weronika z rodzicami, a Wiktoria z rodzicami oraz starszym bratem. Naszych podróżników ugościł komfortowy hotel Courtyard by Marriott Warsaw Airport, mieszczący się dosłownie naprzeciwko hali odlotów. Dziewczynki oraz ich bliscy mogli we wspaniałych warunkach wypocząć przed czekającą je podróżą. W poniedziałek, po obfitym i przepysznym śniadaniu w hotelu rodziny stawiły się punktualnie na lotnisku. Tuż po 12-tej wyruszyliśmy w naszą podniebną podróż. Dla Weroniki i jej rodziców był to pierwszy lot samolotem, dlatego emocje były naprawdę intensywne!
Rzym powitał nas lazurowym niebem, kwitnącymi wszędzie oleandrami i bardzo wysoką temperaturą. Taksówką dotarliśmy do miejsca, które miało się stać naszym domem na kilka najbliższych dni – był to Dom Pielgrzyma im. Św. Jana Pawła II w Centrum Ks. Orione. Po zakwaterowaniu, rozpakowaniu się i chwili odpoczynku czekała na nas pierwsza włoska kolacja. Zaserwowano nam najwspanialszy włoski makaron i wszyscy byli w lekkim szoku, kiedy okazało się, że jest to tylko przystawka! Najedzeni do syta postanowiliśmy zrobić mały rekonesans po okolicy, podziwiając przepiękną architekturę, ogromne kwieciste balkony i otaczającą nas zieleń. Część z nas postanowiła przedłużyć nasz wieczorny spacer i wybrać się na mieszczący się nieopodal Stadion Olimpijski, który jest także stadionem narodowym i rozgrywają tu swoje najważniejsze spotkania reprezentacje Włoch w piłce nożnej i rugby. Obeszliśmy cały kompleks sportowy, zachwycając się przede wszystkim niesamowitymi rzeźbami otaczającymi całe boisko. W końcu wyczerpani wróciliśmy do Domu Pielgrzyma i padliśmy do łóżek.
We wtorek z samego rana, zaraz po słodkim śniadaniu, zaopatrzeni w mapy, bilety i spakowany lunch, ruszyliśmy do centrum Rzymu na spotkanie z naszą przewodniczką – panią Kasią Kuraszkiewicz. Naszym pierwszym celem tego dnia był Watykan. Plac św. Piotra zrobił na wszystkich ogromne wrażenie, w pełnym słońcu prezentował się naprawdę imponująco. Nasza przewodniczka rozpoczęła oprowadzanie od zarysowania nam historycznego tła Wiecznego Miasta i opowiedziała nam mnóstwo niesamowitych ciekawostek na jego temat. Ponieważ słońce prażyło coraz mocniej, schroniliśmy się w olbrzymim wnętrzu Bazyliki Św. Piotra. Trudno nam było ogarnąć wzrokiem cały ten ogrom oraz ilość wspaniałych dzieł sztuki, obrazów, mozaik i rzeźb. Rozglądaliśmy się zachwyceni na wszystkie strony, a pani Kasia zaznajamiała nas z historią niemal każdego elementu. Szczególnym wydarzeniem podczas zwiedzania bazyliki był moment, kiedy znaleźliśmy się przy grobie św. Jana Pawła II, a także zupełnie niespodziewana wizyta w Kaplicy Polskiej w Grotach Watykańskich. Prawie nikt nie ma tam wstępu, ale przemiły pan ochroniarz zrobił dla nas wyjątek. Byliśmy zaszczyceni
Tego dnia czekało nas jeszcze wiele kilometrów zwiedzania i poznawania najpiękniejszych zakamarków Rzymu. Most św. Anioła na Tybrze z anielskimi figurami, zamek św. Anioła, Plac Navona i Campo de’Fiori, Panteon, urokliwe fontanny, klimatyczne uliczki… Po drodze zatrzymaliśmy się na wyśmienite włoskie lody i nieco orzeźwieni nabraliśmy sił, aby zobaczyć jeszcze Ołtarz Ojczyzny na Placu Weneckim oraz wspiąć się na Kapitol. Pani Kasia zaprowadziła nas do miejsca, z którego rozpościerał się widok na Forum Romanum – najstarszy plac miejski w Rzymie. Zwiedzając i podziwiając zabytki, cały czas dowiadywaliśmy się czegoś nowego o architekturze, sztuce i historii Rzymu od średniowiecza aż po współczesność. Wiedza naszej przesympatycznej przewodniczki i jej znajomość miasta robiły na nas ogromne wrażenie! Na koniec naszej trasy udaliśmy się jeszcze do polskiego kościoła św. Stanisława, aby odebrać bilety na audiencję papieską, która miała się odbyć następnego dnia. Pełni nowych wrażeń i doświadczeń pożegnaliśmy się z panią Kasią i wyruszyliśmy w drogę powrotną do naszego Domu Pielgrzyma, aby napełnić żołądki kolejnymi włoskimi specjałami i udać się na zasłużony odpoczynek!
Następny dzień był dla naszych podopiecznych oraz ich bliskich bardzo emocjonujący, ponieważ rozpoczął się od audiencji u papieża Franciszka. Audiencja odbywająca się przed bazyliką na placu św. Piotra w Watykanie to pragnienie wielu katolików przybywających do Rzymu, w tym i naszych podopiecznych. Takich chwil nie przeżywa się często… Takich chwil nie zapomina się nigdy! A jakby tego było mało, papież Franciszek przejechał tuż obok nas w swoim papamobile. Był niemal na wyciągnięcie ręki! Nie potrafiliśmy ukryć radości i wzruszenia. Potem nadszedł czas na wysłuchanie nauk, wspólną modlitwę i papieskie błogosławieństwo.
Po zakończeniu audiencji, rozpaleni rzymskim słońcem oraz intensywnymi emocjami, postanowiliśmy schłodzić się włoskimi lodami. Musieliśmy trochę ochłonąć, zanim ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie Wiecznego Miasta. Następnym przystankiem na naszej podróżniczej mapie było Koloseum. Po drodze podziwialiśmy piękne widoki na Palatyn oraz Circus Maximus – najstarszy i największy cyrk starożytnego Rzymu. Chyba wszyscy nie mogliśmy się doczekać, aż zobaczymy ten potężny amfiteatr, wokół którego narosło tyle niesamowitych historii. Przespacerowaliśmy się po całym budynku, który jest świetnie przystosowany dla osób na wózkach. W przeogromnym amfiteatrze czuliśmy się całkiem malutcy. Nie byliśmy w stanie wyjść z podziwu, jak Rzymianie byli w stanie, bez żadnych maszyn, wznosić takie budowle. Widoki zapierały dech w piersiach, ale jednocześnie trudno było zapomnieć o potwornych wydarzeniach, który się tam rozgrywały… Mimo palącego słońca wszyscy poczuliśmy ciarki na plecach… Po obejściu całego Koloseum udaliśmy się jeszcze pod przepiękną fontannę di Trevi, do której obowiązkowo wrzuciliśmy grosik, aby jeszcze kiedyś wrócić do Rzymu. To było piękne zwieńczenie tego emocjonującego dni
W czwartek postanowiliśmy, że przyda nam się trochę czasu wolnego, aby bez pośpiechu zakupić obowiązkowe pamiątki, zjeść na mieście pizzę i po prostu chłonąć atmosferę słonecznego, gwarnego, bajkowego Rzymu. Spacerowaliśmy po okolicy, buszowaliśmy wśród straganów z pamiątkami i zrobiliśmy zakupy włoskich produktów. Zwiedziliśmy także teren naszego kompleksu, zaprzyjaźniając się z końmi z ośrodka hipoterapii oraz podziwiając Rzym z „dzikiego” punktu widokowego w pobliskim lasku. Widok był naprawdę zachwycający! Ponieważ następnego dnia czekała nas bardzo wczesna pobudka, dość wcześnie udaliśmy się na kolację i odpoczynek.
W piątek o świcie musieliśmy pożegnać się z Rzymem… Żal było wyjeżdżać. Trudno zliczyć ilość zabytków, jakie zobaczyliśmy oraz ilość emocji, jakie przeżyliśmy. Wszyscy też zgodnie stwierdziliśmy, że włoskie jedzenie to prawdziwy raj dla podniebienia i że moglibyśmy tak jadać codziennie! Nie da się opisać słowami, ile znaczyła ta podróż dla Weroniki i Wiktorii, a także dla ich bliskich. Życie naszych podopiecznych i ich rodziców to nieustające zmagania z nieuleczalną chorobą, dziesiątkami ograniczeń i niejednokrotnie brakiem nadziei. To zwątpienie i wyczerpanie. To walka o każdy kolejny dzień… Ogromne wydatki związane z próbami polepszenia jakości życia dziewczynek i zabezpieczenia ich przyszłości sprawiają, że ich rodzicom często nie wystarcza środków na codzienne, podstawowe potrzeby. O marzeniach innych niż zdrowie nawet się nie wspomina… Właśnie dlatego te parę dni spędzone w Rzymie były dla naszych nastolatek niczym nagroda, rekompensata od losu, za to co je spotkało. Choć choroba zabrała im wiele, nie odebrała marzeń i wiary. Podniebna podróż, zwiedzanie Wiecznego Miasta, wizyta w Watykanie, spotkanie z papieżem, wspomnienia do końca życia… Weronika i Wiktoria przekonały się, że nawet najskrytsze fantazje mogą stać się rzeczywistością. Bajkowy sen przemienił się w coś całkiem realnego – w upragnione rzymskie wakacje! Te kilka dni dało im tak wiele, przyniosło tyle wrażeń, nowych doświadczeń, radości i wzruszenia. Wierzymy, że pozostaną one niezapomniane i że dodadzą naszym podopiecznym sił i motywacji do walki o kolejne marzenia!
Dziękujemy wszystkim ludziom o wielkich sercach, którzy pomogli nam w realizacji marzeń Wiktorii i Weroniki o wyjeździe do Włoch.
Bez Waszej pomocy realizacja fantazji Wiktorii i Weroniki byłaby niemożliwa. DZIĘKUJEMY!